Szkoła retoryki uczy, iż dobrze jest pytać słuchaczy, tudzież czytelników. Pytam więc: czy wiecie co wydarzyło się 9 listopada tegoż roku? Kładąc się dzień wcześniej do łóżka myślałem, że tego dnia zakończy się mój okres próbny w nowej pracy. Gdzieś w zakamarkach mej pamięci świtało, że być może koleżanka będzie miała urodziny. Żadne z tych wydarzeń nie miało szans na przejście do historii, wstrzymanie programów telewizyjnych itp. Nie spodziewałem się natomiast, że wchodzą do biura nikt nie zapyta jak się czuję (How are you, boy? – mieszkam w Irlandii). Zostałem przywitany zdaniem oznajmiającym, iż nikt inny a Donald Trump został prezydentem USA.

W ciągu kilkunastu minut dowiedziałem się, że to koniec świata, a ten jegomość to wcielenie siedmiu jeźdźców apokalipsy. Sprawa była oczywista i bezdyskusyjna, bo wypowiadali to ludzie wykształceni, którzy wiedzą lepiej od gawiedzi i głupich Amerykanów co jest lepsze dla nich, a rzecz jasna nie było niczego dobrego w ich wyborze.

Jak do cholery mogło mi umknąć wydarzenie tak wiekopomne jak zmierzch naszych czasów? Wszak koniec świata jest tylko jeden. Zacząłem sobie wypominać, że faktycznie porzuciłem swoje polityczne zamiłowanie, wykształcenie quasi politologa, przestałem oglądać wiadomości i kupować gazety. Jak to możliwe, że pierwsze ząbki mojego syna i kolor jego kupy stały się ważniejsze niż wybory w USA?

Szukając spokoju, wymigując się od oceny wydarzeń w USA, zawędrowałem do toalety z zamiarem poddania próbie słuszności tez Maslowa. Jeżeli zaspokojenie potrzeb niższego rzędu – w tym przypadku natury fizjologicznej –  pozwolą na osiągniecie kolejnych stopni w piramidzie potrzeb to po opuszczeniu pomieszczania powinienem być gotowy do zajęcia stanowiska w sprawie 45 prezydenta USA.

papier

W chwili odosobnienia kolejny raz spostrzegłem bzdurny znak na drzwiach zawieszony kilka tygodni temu: STOP, czy umyłeś swoje ręce? Następnie dobiegł mnie głos dwóch mężczyzn, posługujących się językiem Szekspira. Gdy ci opróżniali nerki i prawili o Trumpie oraz Clinton, w zaciszu ścianek z meblosklejki gapiłem się na ów znak i myślałem: skoro zapominamy o umyciu rąk, to jak ktoś mógł nam nadać prawo wyborcze?

Ci dalej rozważali możliwe scenariusze gdy Trump zacznie pociągać za sznurki światowej polityki. Meksykanie zapomną o swej godności i zaczną tańczyć jak on im zagra, w między czasie budując mur wzdłuż granicy. Myślałem o Trumpie jak o ucieleśnieniu tych wszystkich DJ Juniorów, Bill’ów, DVD Sam’ów, Zbigniewów i Bronków, którzy na swych fotelach oraz sofach z alkoholem w ręku wyzywają emigrantów, banki i korporacje obwiniając wszystko i wszystkich za życiowe nieszczęścia. Jak o facecie, który wyraził to co poprawność polityczna kazała przemilczeć.

Finalizując swój pobyt w toalecie uśmiechnąłem się na dłuższą chwilę, ponieważ nigdy wcześniej moja opinia nie sprzęgła się z czynnością, którą wykonywałem. Spuściłem wodę i zapiąłem pasek spodni, utwierdzając się w przekonaniu, że żadna myśl nie jest abstrakcją. Czułem, iż tamci dwaj komentatorzy bieżących wydarzeń politycznych łypią na mnie. Pytając siebie samych: umie czytać, czy nie? Czy dziś po raz ostatni uścisnęliśmy mu rękę na przywitanie?

Rafał Kiryluk

Kirylucki – blog na Facebook’u

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s